Niemieckie eksperymenty w Gdańsku

Wto, 1 Kwie 2014 • Fikcja

W czasie II wojny światowej Niemcy, podobnie jak wiele innych państw, prowadziło prace badawcze nad różnymi rodzajami broni. Eksperymenty i badania prowadzono w różnych ośrodkach, choćby w znanej gdyńskiej torpedowni. Ciekawe prace prowadzono także w Gdańsku.

Interesujące jest to, że badania i eksperymenty nad nowym uzbrojeniem rozpoczęto już w czasie I wojny światowej, a w 1940 r. do tematu wrócono. Teczka znajdująca się w Archiwum Państwowym w Gdańsku zatytułowana „Train-Kaserne Elektromagnetische Waffen Experimente” (sygn. 1081/20945), choć niekompletna (zachowało się ok. 250 dokumentów), pozwala zapoznać się z tematem mało popularnym, a ciekawym.

Wszystko zaczyna się ok. 1916 r., kiedy to w Nowym Porcie rozpoczęto próby urządzenia nazwanego die Glöcke (Elektrostatische Waffen). Eksperymenty przeprowadzane były na pokładzie, czy też z pokładu, sterowca SL-01. Tu warto przypomnieć, że sterowce SL pochodziły z zakładu założonego przez Johanna Schütte, profesora Politechniki Gdańskiej (wówczas Wyższej Szkoły Technicznej), i produkowane były przede wszystkim dla wojska. Z tych prób zachował się poniższy obrazek.

Widoczny na ilustracji pociąg nie jest przypadkowy. Od początku bowiem w dokumentach pojawia się kwestia związków z koleją. Jest to oczywiste, gdyż wówczas tylko drogi żelazne zapewniały odpowiednie możliwości transportowe na lądzie. Próbowano to zresztą wykorzystać także dla potrzeb statków powietrznych określanych mianem Reichsflugscheiben. O ile rysunki tych konstrukcji się nie zachowały, to w teczce znajduje się dokument określający jak układać kolejowy tor startowy dla urządzenia latającego.

Wraz z końcem I wojny światowej prace zamierają. W Wolnym Mieście Gdańsk, gdzie koleją zarządzały Polskie Koleje Państwowe, a dodatkowo nie wolno było produkować uzbrojenia, nie dało się legalnie prowadzić prac. Zresztą państwo niemieckie zapewne nie byłoby w stanie finansowo kontynuować tego dość zaawansowanego projektu. Dopiero w 1940 r. rozpoczyna się kolejny etap badań. Z tego roku pochodzi zdjęcie podpisane trochę zaskakująco Jenseitsflugmaschine transport auf der Bahnhof Kokoschken bei Danzig.

Dopiero przypomnienie sobie, że obok kokoszkowskiej stacji w czasie I wojny światowej były magazyny amunicyjne, a ich zabudowania w kolejnej wojnie posłużyły powstaniu w tym miejscu podobozu pracy obozu koncentracyjnego w Sztutowie, rozjaśnia trochę sytuację. Stąd koleją wożono więźniów do pracy w stoczni Schichaua. Niestety z dokumentów nadal nie wynika o jaką latającą maszynę chodziło. Ciężko też dojść do tego jaki ma to związek z urządzeniem określanym Elektromagnetische Waffen. Wyniki badań były jednak obiecujące, bo mimo coraz większych problemów na froncie, III Rzesza nieustannie inwestowała w ten projekt. Już w połowie 1943 r. uznano, że cykl badawczy został ukończony.

Przed wprowadzeniem do produkcji seryjnej konieczne było jeszcze wykonanie pełnoskalowych prób w terenie mniej narażonym na działania szpiegowskie. Istotne było także zabezpieczenie przed nalotami. Nad trójmiejskie porty docierały już w tym czasie alianckie bombowce. Zarządzono więc przewiezienie prototypów i szczegółowej dokumentacji wraz z zespołem badawczym do Nowego Portu i załadowanie wszystkiego na okręty. Jedno z ostatnich zdjęć we wspominanej na początku teczce opisano tak Rundflugzeug Truppen in der Schifffahrt nach Neuschwabenland.

Na tym dostępny materiał się urywa. Być może transport został zatopiony, być może dotarł do celu. Jeżeli zachowała się jakaś dokumentacja z dalszych prac, to na pewno kiedyś się odnajdzie.

Prima aprilis! Cała powyższa notka, gdyby ktoś miał wątpliwości, to wyssane z palca straszne banialuki powstałe po lekturze sensacji o UFO budowanym w III Rzeszy. Sterowiec na pierwszym obrazku został dorobiony, reszta ilustracji niemodyfikowana, ale też niezwiązana z powyższymi wymysłami.

Zdjęcia: zbiory Henryka Jursza.